Warstwy I

źródło: Onet

W krótkim poprzednim wpisie wspomniałem o podziemiach krakowskiego rynku, gdzie świetnie wyeksponowano odkryte w trakcie badań archeologicznych warstwy osadnicze starego miasta, począwszy od X wieku.
Nakładające się z biegiem czasu na siebie warstwy obrazują w sposób materialny kolejność kształtujących je wydarzeń historycznych (czasem też przyrodniczych), zaś odkrycia archeologiczne, splatając się z wiedzą uzyskiwaną ze źródeł pisanych, z analiz lingwistycznych, a ostatnio także z badań genetycznych, próbują w coraz dokładniejszy sposób opisywać przeszłość.


W różnych rejonach czytelne ślady cywilizacyjne sięgają różnych epok.
W Europie najgłębiej niewątpliwie lokują się w Grecji, kolebce naszej strefy kulturowej, krainie we wszystkich wymiarach postrzępionej.
Brać się za opisywanie greckich krajobrazów i greckiej historii, mając za poprzedników choćby Homera, Byrona, czy Herberta, byłoby zbytnią zuchwałością. Postaram się zatem ograniczać sferę słowną relacji na rzecz ilustracyjnej, której szczęśliwie nie poskąpili niezawodni współuczestnicy późnojesiennego wypadu, Ania i Janusz.
Na początek wspomnę o cieniutkiej i świeżej jak na Grecję warstewce (której nie mieli szansy opisać klasycy), spiętej klamrą ponad czterech dekad, dzielących czas powstania dwóch par zdjęć:

Nieprzypadkowo wytrwałość greckich wojaków bywała opiewana już w starożytnych eposach; ci na zdjęciach, pilnujący ateńskiego Grobu Nieznanego Żołnierza, przechadzają się niezmiennym krokiem przez dziesiątki lat, zmieniając jedynie kurtki stosownie do pory roku. Zerknijcie, jak się ruszają!


Zaznaczyć należy, że widniejące w podpisach zdjęć określenia pór roku dotyczą wyłącznie właśnie pór roku i ich zróżnicowania, o czym świadczy na przykład długość spodni, czy stopień zachmurzenia.
Kolejna różnica, to rusztowania oplatające obecnie ateński Partenon, którego zresztą dzięki mrówczej pracy konserwatorów przybyło od czasu zrobienia wcześniejszego zdjęcia.
/W tej peryklesowej budowli Turcy, podbiwszy południowo – wschodnią Europę w XV – XVI wieku, urządzili skład prochu, który efektownie eksplodował po trafieniu kulą armatnią wystrzeloną przez Wenecjan w 1687 roku, kiedy to ośmieleni turecką klęską pod Wiedniem, zdecydowali się dołączyć do antysułtańskiej koalicji. Tym sposobem polska husaria pośrednio przyczyniła się do dewastacji perły greckiego antyku. Wybuch rozrzucił kawałki Partenonu po całym wzgórzu Akropolu, gdzie są pracowicie odszukiwane i wklejane w oryginalne miejsca/

Przewodnicy dokładają starań, aby zainteresować zblazowanych turystów historią miejsca, ci jednak w najlepszym przypadku je szkicują, częściej jednak fotografują, najchętniej z sobą na pierwszym planie.

Wracając do tytułowych warstw, to ateński Akropol jest bez wątpienia  najsławniejszym spośród wielu greckich obiektów, gdzie można je “czytać” począwszy od czasów najdawniejszych.
Dogodne strategicznie i komunikacyjnie miejsca były obwarowywane – dla obrony przed najeźdźcami, oraz wyposażane w sanktuaria obowiązujących aktualnie bóstw – dla uświadomienia pospólstwu związków władzy z atrybutami świętości, już od czasów prehistorycznych.
Okres kultury helladzkiej, datujący się z grubsza 5 tysięcy lat wstecz (a więc jakieś 4 tysiące lat przed najstarszą warstwą krakowską), pozostawił po sobie powstałe w jego późnej fazie monumentalne budowle ( z ok. 1600 r pne.), spuściznę warstwy cywilizacyjnej zwanej “mykeńską”.
Do Myken zajrzymy w dalszym ciągu relacji, pewnie już w nowym roku (żeby pozwolić PT Czytelnikom spokojniej przygotować oraz zjeść to, co zwykli jadać na święta), jednak ślady murów z ogromnych głazów z tego czasu są widoczne także wśród najstarszej zabudowy wzgórza Akropolu.

Strzępy wiedzy zapamiętanej ze szkolnych lekcji historii odżywają na każdym kroku, a zapisane greckim alfabetem, odczytywane z pewnym trudem nazwy  przypominają, że to z greki wzięła się duża część terminologii wszelkich dziedzin, adaptowana do języków nowoczesnych.
Wśród mnóstwa zapożyczeń, dwa słowa są ostatnio szczególnie często obecne w naszych głowach: “demokracja” i “tyrania“. Te dwa systemy, czy raczej filozofie sprawowania władzy zmagały się ze sobą w czasach Solona, Pizystrata i Peryklesa, zmagają się w różnych miejscach na świecie do dzisiaj. Czasem tyranie i tyrani przedstawiają obraz karykaturalny, ale i tak szkody pozostające po ich przejściowym panowaniu trzeba usuwać latami.

Nie mogę odmówić sobie przyjemności zamieszczenia powyższych obrazków mimo, że każdy z Was oglądał je już zapewne w znacznie lepszym wykonaniu, a wielu – mogło naocznie przekonać się o wielkości greckiej sztuki architektonicznej, zwłaszcza z okresu klasycznego (IV – V wiek p.n.e.). i poprzedzającego go schyłku okresu archaicznego w historii starożytnej Grecji.
Takiego jednak zapisu wrażeń na pewno jeszcze nie widzieliście:

Pierwsza akwarelka przedstawia widok z okna pokoju, w którym nocowaliśmy – poza sezonem można tego typu “miejscówkę” wynająć za rozsądną kwotę
(dla uwiarygodnienia – zdjęcia):

Tu nasunął się jeszcze krótki ciąg wspomnień z 1976 roku: najpierw pomysł rzucony w klubie “Posejdon”, żeby ponurkować w warunkach odmiennych niż kaszubskie jeziora czy fragmenty wybrzeża Bałtyku, skąd nie przeganiały Wojska Ochrony Pogranicza. Kilkugodzinny marsz w śniegu powyżej kolan z beskidzkiego schroniska (gdzie urządziliśmy klubowe zimowisko) do najbliższej wioski, żeby dać się odhaczyć na liście wyborczej (chyba jedyny raz za PRL-u), bo bez tego nie można było marzyć o otrzymaniu paszportu.
Występowanie z uprzejmym podaniem o zakup kwoty bodaj 10 dolarów,
a jednocześnie – polowanie na “rzucone na rynek” żelazka i sowieckie aparaty fotograficzne, które podobno “szły” w Grecji, pozwalając uzupełnić zasób “cennych dewiz”. Równoległe polowanie na konserwy (zwłaszcza mięsne, nazywane przez nas pieszczotliwie “dupami wołowymi”), żeby jak najmniej owych cennych dewiz przeznaczać na miejscu na zakup jedzenia.
Nocowanie w namiotach na polu przy lotnisku (było wówczas znacznie bliżej centrum Aten, niż obecne, nowe) i długi marsz w kierunku Akropolu, żeby zaoszczędzić na bilecie autobusowym. W nagrodę – kontakt z wodą ciepłą, słoną i znacznie bardziej przeźroczystą, niż znana nam dotychczas.
Krótko wcześniej upadła w Grecji niesławnej pamięci junta “czarnych pułkowników”; zaczęła się tam kolejna już w historii kraju faza przechodzenia od tyranii w kierunku demokracji. Polska czekała na taki moment jeszcze kilkanaście lat, potem znów się przełamało w złą stronę, a teraz budzi się nadzieja na odkręcenie trendu, co jednak zależy od wszystkich ludzi swobodnej myśli.

Dodaj komentarz