Pogoda zmienna…

Koniec lipca. Od wielu lat cztery przyczepy stają w niezmiennym porządku na brzegu jeziora Gołuń. Zaczęło się dawno, nikt nie potrafi przypomnieć sobie dokładnej daty, ale niewątpliwie krótko po Okrągłym Stole. Czyli wydarzeniu, którego ocena jest dziś jedną z głównych linii dzielących społeczeństwo. Dla jednych to był przejaw mądrości politycznej, która mimo wysokich kosztów (“uwłaszczenie” komunistycznych działaczy na części narodowego majątku i względna ich bezkarność), pozwoliła wyprowadzić kraj z dna na drogę zbliżającą go szybko do cywilizowanej Europy. Dla innych – był zdradą i zaprzepaszczoną okazją do jeszcze jednego w naszych dziejach tragicznego starcia.

Ostatnie dni przynoszą natłok zdarzeń, będących echem tamtej historii. Nad Gołuniem nie mamy telewizji i internetu, strzępki wiadomości docierają z rozgłośni, którym udaje się przebić przez dominujące Radyjo, zostają jeszcze gazety z wiejskiego sklepiku. Publicyści gorączkowo próbują interpretować i komentować zupełnie nowe zjawiska polityczne, uaktywniają się młodzi ludzie, na szczęście!

Słyszymy, że pomiędzy Zatoką Gdańską a Borami Tucholskimi zalega strefa gwałtownych opadów; nasze ociekające wodą ciuchy potwierdzają ten stan rzeczy. Mimo to nasze dzieci i coraz liczniejsze wnuki uzupełniają stan osobowy obozowiska, ku uciesze weteranów. Czekamy na radykalne przejaśnienia w pogodzie i polityce!