Od powietrza, głodu, ognia i wojny, wybaw nas, Panie

Pan nie zechciał wybawić nas od powietrza ani wojny; miał zapewne do załatwienia pilniejsze sprawy w innych zakątkach Uniwersum.
Dla porządku przypomnę, że "powietrze" w tej stareńkiej religijnej suplikacji oznacza zarazę; znaczenie pozostałych elementów modlitwy pozostaje od wieków aktualne.
Tak więc nieuwaga, a może niełaskawość Pana, ściągnęły na ludzkość plagi, od których generalnie pragnęłaby być wolna.
Ludzkość jednakże podlega prawom natury, (których pracowicie starali się dociekać wzmiankowany tu przed miesiącem Alexander von Humboldt,
czy kontynuator jego myśli Darwin), zatem generowane przez nią samobójcze plagi trzeba, po chwili zastanowienia, uznać za jeden z przejawów funkcjonowania owych praw natury. 
W dodatku przy pełnej aprobacie Pana jako ich inicjatora.
Pana będącego kimś?/czymś?/niczym? (niepotrzebne niech każdy sam sobie skreśli).
Poprzedni wpis opublikowałem tuż przed północą 23 lutego. 
Kilka godzin później stało się zaś jasne, że niweczone w ostatnim czasie przez pandemię plany zwiedzenia i opisania wszelakich Rusi, zostały właśnie brutalnie zbombardowane i chyba na długo legły w gruzach. 
Może pojawią się kiedyś jako opisy podróży wirtualnych co, jak pewnie pamiętają najwytrwalsi Czytelnicy, miewało już miejsce w początkowych tygodniach funkcjonowania tego blogu.
Nie przedłużając zatem smętnych rozważań pozostawiam Państwa z zadaniem rozszyfrowania cyrylickich akronimów w jak najszybszym tempie, bo rolka błyskawicznie się zużywa.

 

Dodaj komentarz