Lustro weneckie – suplement

Nie daje mi spokoju poczucie, że artykuliki zamieszczone w tym blogu w poprzednich dwóch miesiącach były przyciężkawe, stosownie zresztą do nastrojów wokół panujących, wywołanych – wiadomo czym.
Dla niezbędnego czasem odprężenia zamieszczam więc trochę weneckich migawek, na których możecie Państwo zobaczyć kawałki miasta i okolicy, sami nie będąc przez nie widzianymi.
Jak w tytułowym weneckim lustrze.
Dodatkowym bonusem dla tych Czytelników, którzy zechcieli tu zajrzeć będą – obok fotografii – dwie akwarelki naszej niezawodnej Ilustratorki.
A że tekstu będzie malutko (to jeszcze jeden bonus!), możecie się Państwo czuć tym razem bardziej widzami niż czytelnikami.

Murano, Burano, Torcello i masa innych, to niewielkie wyspy na Lagunie Weneckiej, na które zmykali u schyłku zachodniego Cesarstwa Rzymskiego mieszkańcy kontynentalnych metropolii (Altinum, Akwileja ), chroniąc się przed najazdami huńskich czy germańskich barbarzyńców.
Teraz jest tam znacznie spokojniej niż we właściwej Wenecji, a nie mniej malowniczo.

Gondole to jak wiadomo jedna z głównych weneckich ikon, które po prostu są i już. Okazało się wszakże, że one też muszą być gdzieś budowane i naprawiane, co uświadomiło nam natknięcie się na gondolową stocznię na wyspie Giudecca.

Tak naprawdę, to cała Wenecja jest jedną wielką ikoną, złożoną z niezliczonej liczby podikon (nie wyłączając zamaskowanych w ostatnim czasie tubylców i przyjezdnych, przemieszczających się vaporetto, czyli tamtejszym wodnym tramwajem).

Kto nie czytał, niech koniecznie sięgnie po “Znak wodny” Brodskiego,
o którym wspomniałem we wpisie sprzed miesiąca. Można tam sprawdzić, w jaki sposób utalentowany fachowiec maluje słowami.
Ja zaś skromnie kończę ten wpis, tradycyjnie zapraszając do odwiedzenia bloga pod koniec każdego miesiąca, gdzie znajdzie się zapewne coś nowego.
A także – do przewijania go wstecz, bo funkcjonuje już od z górą sześciu lat.

Dodaj komentarz