Mijający czas bałwanów (?)

Natura łaskawie przypomniała nam w ostatnich tygodniach zjawisko, zwane dawniej “zimą”. Najmłodszemu pokoleniu nie muszę zatem opisywać takich fenomenów jak mróz czy śnieg, bo mogło ich doświadczyć organoleptycznie.
Wiedzione zaś naturalną u ludzkiego gatunku skłonnością do eksperymentu, wspartą doświadczeniem osób starszych, szybko opanowało sztukę tworzenia śniegowych bałwanów.
Słowo “bałwan” w języku polskim określa, jak wiadomo, nie tylko ulepioną przez dzieciaki śniegową figurę czy spienione morskie fale, ale także figuralne wyobrażenie bóstwa, zaś najczęściej – osobę reprezentującą przymioty nie do końca godne szacunku.
Dwa ostatnie znaczenia bywają, jak wynika z obserwacji, częstokroć kojarzone wspólnie, czego skutkiem może się stawać ubóstwianie bałwanów – zjawisko w życiu społeczeństw nierzadkie.
Przemijaniu czasu bałwanów śniegowych sprzyja zwykła odwilż.
W przypadku bałwanów ubóstwionych jest to niestety proces znacznie bardziej zawiły  i na ogół skutkuje jedynie czasowym ich nadtopieniem.
Poczynania w tym kierunku są wszakże bardzo pożądane; w ostatnim czasie daje się takowe zaobserwować w wykonaniu odwilżowych ekip politycznych, oraz publicystycznych.
Tyle o (lekko może naciąganych) paralelach z dziedziny bałwanologii, spójrzmy zatem na migawki z (niespodziewanej w lutym) zimy 2021.
Oddający atmosferę przymglonych tego dnia tras biegowych w ulubionym Hrabstwie Kłodzkim obrazek narysowała znana, lecz niestety ciągle nie do końca sprawna Ręka. Podobnie, jak wykonała kilka następnych zimowych szkiców i fotografii, nie tylko zresztą z południa Polski.

Na ostatnim ze zdjęć widać górną stację wyciągu na Czarnej Górze. Trasy narciarskie z niej prowadzące były puste, opatrzone tablicami zakazu wstępu; nie dostrzegliśmy tam nawet Pierwszego Zjazdowca RP.
To osobliwe feryjne doświadczenie: bezludne niemal góry, żywienie się “wynosami” z nielicznych pracujących na ćwierćobrotach  knajp, noclegi u miłych gospodarzy zerkających w okno z obawą, czy nie nadarzy się jakaś kontrola, szaleńcze szusy na “jabłuszkach”, wymarłe stare kurorty.

Szczęśliwie, ulubione biegówki – bez urzędowych ograniczeń.

Ostatnie zdjęcie pochodzi z Gierałtowa, malowniczej jak cały region i mającej długą historię wsi, której dawniejsza nazwa brzmiała Gersdorf.
Ciekawe, czy Pani Małgorzata Gersdorf, dobrze zapamiętana była szefowa Sądu Najwyższego, mogła mieć jakiś odległy związek rodzinny z obecnym Gierałtowem (Starym lub Nowym, bo tak się dzieli)?
Niekoniecznie, ale ta zbieżność nazewnicza jest jednym z tysięcy przykładów na to, jak przez wieki przeplatały się na terenach polskich, ale i wszędzie indziej, losy ludzi będących w drodze, a w końcu znajdujących swoje miejsce.
A także na to, jak wąskim, przemijającym i sztucznym, a przez to instrumentalnie wykorzystywanym i nadużywanym pojęciem może być “narodowość”.
Poprzestanę na tej dość ogólnikowej refleksji, bo temat jest szeroki i drażliwy, a nasz blog ma być dla Czytelników i Oglądaczy okazją do chwili wytchnienia.


Dla wielu osób wytchnieniem będzie najpewniej widok kilku zdjęć obrazujących dzieło Ojca Dyrektora, na które trafić można niewiele zbaczając z drogi łączącej Gierałtów z Gdańskiem.
Luty był miesiącem naprzemiennie i niespodziewanie następujących po sobie pór roku; niespodziewana mroźna i śnieżna zima znienacka ustąpiła miejsca niespodziewanemu, upalnemu prawie latu, które błyskawicznie zanihilowało śniegowe bałwany, jak też zaspy przesłaniające obiekty wszelakich kultów.
Na przedmieściach Torunia dał się więc zaobserwować kompleks marmurowo – złoty, wcale nie skromny.
Można odnieść wrażenie, że zamysłem jego powstania jest chęć stworzenia takiego polskiego Watykaniku, sanktuarium myśli konkurencyjnej wobec franciszkowej, którą mają nieść w lud adepci lokalnej wyższej szkoły spikerów.
Twarze spotykanych osób wyglądają, mimo maseczek, na uduchowione i niezbyt skore do wymiany poglądów, natomiast pewne zasłyszanych tu prawd.
Zaobserwowaliśmy również, że jeśli ktoś tu nosi sutannę, to nie nosi maseczki. Księżowskie “pogotowie” z Gierałtowa nie pasowałoby tu zbytnio.

Miasto Kopernika i piernika oferuje szeroką gamę doznań duchowych.
Nieco odmienne w swym charakterze sanktuarium , jakim jest świetne tamtejsze Centrum Sztuki Współczesnej, prezentuje na przykład wystawę twórczości kultowego fotografika i celebryty, Helmuta Newtona.
Nie przepadam za fotografią reżyserowaną, jednak kreatywność tego twórcy naprawdę robi wrażenie.


Przemierzenie kraju z północy na południe i z powrotem pozwoliło po raz nie wiadomo który potwierdzić opinię, że w domu najlepiej, chociaż gdzie indziej też bywa ładnie i ciekawie.
Widoki zimowe z okna, narciarska włóczęga przez kaszubskie pagórki i jeziora, a nade wszystko wzdłuż morskiej plaży: hej, jak mawiają górale!

Hrabstwo Kłodzkie

Feryjny wyjazd z kompletnym zastępem zstępnych i większością przyległości, to nie lada frajda! Zwłaszcza kiedy zima jak należy, miejsce piękne i ciekawe, a wyżywienie – klawe. Dostąpiliśmy tego wszystkiego ostatnio w rejonie sudeckiego Śnieżnika.

  • P1030108

 

  • Duszniki, Kudowa, Polanica, Lądek – uzdrowiska z licznymi sanatoriami, niewydajnie obciążającymi system służby zdrowia. Góry Stołowe, Sowie, Złote czy Orlickie – raj dla włóczęgów. Kłodzko, Wambierzyce, Czermna – hity szkolnych wycieczek.ziemiaKlodzka023
  • Wiedza o tym, że owe popularne i atrakcyjne turystycznie tereny miały przez wieki status Hrabstwa Kłodzkiego, nie jest powszechna. Ta część obecnego Dolnego Śląska była przez całe średniowiecze obiektem rywalizacji polsko – czeskiej, którą ostatecznie wygrali Niemcy (jak widać zasada wybiegająca poza sferę piłki nożnej). Może nie do końca ostatecznie, bo po II Wojnie Światowej Ziemia Kłodzka (już nie Hrabstwo) przypadła z woli Józefa Wisarionowicza Polsce, ku wielkiemu rozczarowaniu towarzyszy czechosłowackich.
  • Historia Ziemi Kłodzkiej była w sporej mierze zbieżna z tą, którą pokrótce zarysowałem w rozdziale “Miedzianka” (z maja 2016, kat. Dolny Śląsk). Różnicą był większy udział żywiołu czeskiego, zwłaszcza w epoce husyckiej, a także – niezwykła aktywność pewnej zgrabnej postaci, o której za chwilę.

P1030090

  • Mieszkaliśmy w miłym pensjonacie “Solej”, jednym z kilku czynnych obiektów w Janowej Górze. Z dużej, zamożnej wsi, wyrosłej przez kilkaset lat na górnictwie i hodowli, pozostały ledwie widoczne wśród lasu resztki zabudowań, oraz dożywająca zapewne swego czasu bryła opuszczonego kościółka (na akwarelce Żonny Anny poniżej). Nie zapadły się, jak w Miedziance, w starych wyrobiskach. Po prostu popadły w ruinę, kiedy ich gospodarze w nagłym trybie zostali skłonieni do wyjazdu na zachód.
  • P1030094
  • IMG_20170123_0002
  • Marianna Orańska – to niewątpliwie jedna z najbardziej zasłużonych postaci w historii Hrabstwa Kłodzkiego.
  • Marianna Orańska
  • Wywodząca się z najwyższych sfer, obdarzona wyjątkowym intelektem i talentem gospodarczym, jak też temperamentem, który w konsekwencji uczynił ją bohaterką/ofiarą jednego z najgłośniejszych monarszych skandali XIX – wiecznej Europy, pozostawiła po sobie nie tylko liczne budowle i drogi, ale także dobrą pamięć, mimo całkowitego przenicowania ludnościowego regionu. Przykładem jej dzieła jest choćby funkcjonujące ciągle schronisko na Śnieżniku, do którego przyjemnie jest dotrzeć na biegówkach jednym ze świetnie urządzonych szlaków.
  • P1030114
  • Wydaje się, że jedną z niewielu rzeczy, których Ziemia Kłodzka nie zawdzięcza aktywności księżniczki Marianny, jest ośrodek narciarski w Czarnej Górze. Stworzony według najlepszych wzorów, nowoczesny, dobrze wyposażony i utrzymywany, oferuje dwukrotnie krótsze trasy, dwukrotnie niższe ceny i dwukrotnie bliższy dojazd niż Alpy czy Dolomity, przy podobnym zaludnieniu stoków. Odpowiadało nam to bardzo.
  • P1030107a

    Celtowie

  • Wspominam ten starożytny, niemal legendarny lud, bo będzie “łącznikiem” między Dolnym Śląskiem, a miejscami na Wyspach Brytyjskich, które niebawem mamy nadzieję odwiedzić. Matecznikiem Celtów były rejony górnego Dunaju, obecnych południowych Niemiec, północnej Austrii i Szwajcarii, a także Czech i Słowacji (żółte pole na mapce). Wprowadzili się na te terytoria grubo ponad trzy tysiące lat temu, jednak nie stworzyli spójnej struktury państwowej, funkcjonując w ramach związków plemiennych. Rozwinęli do wysokiego poziomu różne dziedziny wytwórstwa (zwłaszcza metalurgię żelaza), jak i rolnictwo. Okrzepnąwszy, prowadzili w V-IV wieku p.n.e. ekspansję w różnych kierunkach i z różnym powodzeniem. Celts_in_EuropeRozprzestrzenili się (albo też ich silne wpływy sięgnęły) na obszary po Półwysep Iberyjski, Wyspy Brytyjskie, ale także – poprzez Przełęcz Kłodzką – na tereny obecnego Śląska, Małopolski i Kujaw, nie zaniedbując prób opanowania Bałkanów i terenów obecnej Turcji (seledynowe pola na mapce). Wszędzie pozostawili liczne, rozpoznawalne archeologicznie, ślady swojego pobytu, jednak w większości przypadków zasymilowali się z miejscowymi ludami, nie będąc w stanie zdominować takich struktur jak państwa-miasta greckie, czy Rzym. Natomiast w części Walii, Szkocji, Irlandii, jak też iberyjskiej Baskonii oraz francuskiej Bretanii, do dziś funkcjonują języki bazujące na celtyckim (ciemnozielone pola na mapce). Na Dolnym Śląsku zaś napotyka się tu i ówdzie celtyckie krzyże.Fot. 1 Krzyż celtycki

Powidoki

  • Dzień po powrocie obejrzeliśmy ostatni film Andrzeja Wajdy, w odczuciu wielu odbiorców będący Jego testamentem artystycznym, ale też ideowym. Dzieło, przynoszące wyjątkową kumulację refleksji na temat tego, co było i co jest. Memento i przestrogę, że …….  
  • Tu następowały kolejne zdania, które po namyśle wykasowałem. Biadolenia na rzeczywistość, skierowanego do osób myślących podobnie jak biadolący, jest wokół nadmiar. Ważniejsze i bardziej efektywne powinny być próby zrozumienia odmiennego sposobu oglądu świata, oraz docierania z oczywistymi, wydawałoby się, argumentami do tych, którzy przy takim oglądzie ciągle pozostają.
  • A kto nie oglądał “Powidoków”, niech się wybierze koniecznie!

 

 

Miedzianka i okolice

  • Nie jest zapewne żadnym odkryciem konstatacja, że wszelkie podejmowane przez nas podróże (wyłączając te do pracy, sklepu czy lekarza) prowadzą szlakami, które wcześniej ktoś opisał, sfotografował, namalował, czy zilustrował muzyką. Inspirują nas opowieści znajomych, przewodniki turystyczne, książki czy filmy przyrodnicze, relacje historyczne, a w skrajnych wypadkach – oferty biur podróży. Mnie wciąga poruszanie się śladami wydarzeń historycznych, co pewnie dało się zauważyć w relacji z wirtualnej podróży szlakiem rejsu Magellana, wspaniale opisanego przez Antonio Pigafettę, oraz autorów bazujących na jego kronice.
  • maj 2016. Kilka dni po moim “powrocie” z Filipin przydarzyła się realna wycieczka w znacznie bliższe, ale nie mniej ciekawe rejony. Zaprzyjaźnioną czwórką włóczęgów wybraliśmy się w rejon Sudetów:  bo działo się tam wiele w przeszłości, bo M.W.-J. opowiadała barwnie o tym rejonie, wreszcie – bo byliśmy po lekturze świetnego reportażu Filipa Springera “Miedzianka”. (n.b. kilka dni temu, podczas spotkania rodzinnego, w przypadkowej rozmowie na ten temat z Krzysztofem M., zawziętym eksploratorem wszystkiego co ciekawe, dowiedzieliśmy się, że to on przed laty pokazał Springerowi po raz pierwszy Miedziankę! Kolejne “skrzyżowanie”…)
  • Miedzianka (Kupferberg) to miasteczko, które po blisko ośmiusetletniej historii praktycznie zniknęło z powierzchni ziemi. A dokładniej – zapadło się pod ziemię, porytą sztolniami i wyrobiskami pozostałymi po wydobyciu miedzi, srebra, a w końcu – uranu. Uchował się kościół i dawna karczma, dziś zasiedlona przez ostatnich mieszkańców Miedzianki. A także, jak w każdym miejscu na Ziemi dotkniętym ludzką stopą – nawarstwienie krzyżujących się dróg z przeszłości.
  • DSCN0535 kościół w środku miasteczka 100 lat temu
  • P1010175 kościół bez miasteczka dzisiaj
  • DSCN0531 Gasthof Schwarzer Adler dzisiaj
  • DSCN05271 Koniec Miedzianki.

Co, gdzie, kiedy

  • Kotlina jeleniogórska to niezwykły skrawek południowo – zachodniej części Dolnego Śląska, leżący u podnóża Karkonoszy, bajeczny pod względem turystycznym i traktowany obficie zmiennymi kolejami dziejów.
  • Map_of_the_Jelenia_Góra_valley,_Lower_Silesia,_Poland_-_20081010 (bing.com/images)
  • Zacznijmy od środka, aby wskazać na nić łączącą historię Dolnego Śląska z podróżą Magellana. Dziwne? Nie, tego rodzaju powiązania znajdą się zawsze i wszędzie, a ich odgrzebywanie to mój konik. W owym czasie rejon należał do królestwa Czech, rządzonego przez gałąź Jagiellonów, która we wcześniejszym traktacie zobowiązała się przekazać koronę Habsburgom na wypadek bezpotomnej śmierci władcy. Przydarzyło się to Ludwikowi Jagiellończykowi w bitwie pod Mohaczem z Turkami i związku z tym Czechy, a z nimi Śląsk, przeszły pod berło potężnych Habsburgów. Rzecz działa się w roku 1526, a więc kilka lat po eskapadzie Magellana, zaś w obu przypadkach głównym szefem był cesarz Karol V Habsburg, władający też m.in. Hiszpanią.
  • Wcześniej, grubo przed naszą erą, kwitła tu tzw. kultura łużycka, potem mieli  dłuższy postój w swej ekspansji Celtowie, następnie plemiona wandalskie, które w połowie pierwszego tysiąclecia po Chrystusie w ramach wędrówek ludów ruszyły grabić Cesarstwo Rzymskie, robiąc miejsce dla nadciągających ze wschodu Słowian. Z czasem wyodrębniły się tu księstewka rządzone przez Piastów, nieustannie niepokojone najazdami czeskimi i saskimi, w końcu jednak ziemie te do połowy XIV wieku należały do Polski, by później w wyniku zawiłych starć i układów – zostać przyłączonymi kolejno do Czech, Austrii i Prus.
  • Od początku XIII wieku następowała za zachętą polskich władców intensywna kolonizacja przez przybyszów z zachodu, którzy szybko rozwijali gospodarkę i lokowali liczne miasta na prawie niemieckim. Ruszyło górnictwo (np. w Miedziance), także tkactwo i hodowla. Region na zmianę bogacił się i ubożał, w rytm okresów pokoju, wojen i epidemii.
  • Jedna z licznych fal niepokojów miała miejsce w trakcie wojen husyckich w latach dwudziestych i trzydziestych XV-go wieku, gdy katolicka Europa zwalczała ze zmiennymi efektami siły zwolenników wielkiego czeskiego reformatora kościoła, Jana Husa. Nie rozwijając tego rozległego wątku, wspomnę tylko o kolejnym powiązaniu: sprzymierzone z Polakami wojska husyckie dotarły w 1433 roku pod Gdańsk, rozbijając oddziały krzyżackie i niszcząc klasztor w Oliwie. Natomiast okryty sławą pod Grunwaldem w 1410 roku Jan Żiżka był w późniejszym okresie głównodowodzącym wojsk husyckich.
  • Od tego czasu z grubsza co sto lat przetaczały się przez Europę wielkie nawały wojenne (mniejsze trwały niemal ciągle), mające w tle waśnie religijne (reformacja i kontrreformacja), “w towarzystwie” – jak to się ostatnio określa w jadłospisach – rozgrywek dynastycznych, ekonomicznych, wypraw zbójeckich, tumultów chłopskich i mieszczańskich i wszelakich innych niegodziwości. Nie omijały Dolnego Śląska wojny, toczone przez Habsburgów przeciwko reformacji w I połowie XVI wieku, wojna trzydziestoletnia z I połowy XVII wieku, wojny prusko – austriackie z I połowy XVIII wieku, wojny napoleońskie z I połowy XIX wieku, wojny światowe z I połowy XX wieku. I połowa XXI wieku przebiega dotychczas spokojnie; oby tak dalej!

 

  • Naszym Cicerone był Przesympatyczny Waldemar ( skądinąd wujek MW-J), od urodzenia mieszkający w Jeleniej Górze i świetnie znający wszelkie zakątki pięknej i tajemniczej Krainy Pałaców i Ogrodów, oraz jej historię.
  • P1010108
  • Los różnie się obchodzi ze wspaniałymi założeniami, przez wieki tworzonymi jako siedziby możnych rodów. Wiele jest w ruinie, jednak znaczna część znalazła gospodarzy ( często potomków dawnych właścicieli) i rozkwita na nowo, niejednokrotnie przyjmując funkcję eleganckich hoteli.
  • P1010149 w tle – pałac Łomnica
  • P1010160 zaraz obok – Wojanów
  • P1010163 Bobrów – coś się zaczyna dziać
  • P1010177 Karpniki
  • DSCN0539 Staniszów
  • P1010217 Lenno – własność sympatycznego Flamanda Luca, który każde sprzedane piwo przelicza na cegły do remontu pałacu…
  • … i górujące nad nim ruiny zamku WleńP1010233
  • DSCN0569
  • P1010255 ten obiekt blisko Wlenia ciągle czeka na swoją szansę…
  • P1010261 …ten podobnie.
  • A to już pięknie odremontowany pałac w Pakoszowie…   pakoszów1
  • …i sławne Cieplice       P1010279
  • Od czasu do czasu udawało nam się bywać poza pałacami, a to m.in:
  • w odlotowej świątyni wszelakich sztuk (zwłaszcza teatru), na opuszczonej stacji kolejowej Wolimierz:
  • P1010138 P1010140 P1010142 P1010145
  • U braci Czechów, tuż za granicą, zamierzaliśmy w pierwszym rzędzie napić się piwa. Gdy wyszło na jaw, że obowiązuje u nich całkowita abstynencja na drogach, skorygowaliśmy to dążenie, zadowalając się zwiedzeniem paru ciekawostek:
  • potężny zamek Frydlant, który doświadczył wszystkich kolei dziejów, zarysowanych tu wcześniej
  • P1010120P1010128
  • sanktuarium Hejnice, gdzie spotkaliśmy dużą grupę zapewne pobożnych, ale akurat objadających się daniami z grilla Polaków. Jeden z ważniejszych pielgrzymów, dzierżący mikrofon, prosił grupę o modlitwę w intencji nawrócenia Czechów u których, bądź co bądź, gościli…P1010114
  • resztkę kościoła zniszczonego podczas wojen husyckich, gdzieś przy bocznej drodze
  • P1010130
  • Widokowe walory sudeckiej przyrody po obu stronach granicy były przez nas docenione w najwyższym stopniu, a zdjęcia nie oddadzą tego należycie:P1010194 P1010238 P1010239DSCN0544DSCN0588

DSCN0561

  • Zaraz dam Czytelnikom odetchnąć, muszę jednak wspomnieć o jeszcze dwóch ciekawostkach:
  • Wieża rycerska (książęca) w Siedlęcinie, służyła na przemian jako schronienie miejscowej ludności podczas najazdów i jako miejsce wypadowe rabusiów, kontrolujących pobliski szlak handlowy. Niezwykłość świetnie zachowanego zabytku polega głównie na tym, że w dużej sali na piętrze znajduje się XIV- wieczna polichromia o tematyce świeckiej (legenda sir Lancelota),podczas gdy w owym czasie sztuka zajmowała się wyłącznie motywami religijnymiP1010197 P1010207
  • Na koniec zaś – efektowna willa na przedmieściu Jeleniej Góry, gdzie przez 40 lat żył i tworzył znany pisarz, noblista Gerhart Hauptmann, zaś obecnie znajduje się jego muzeum.
  • P1010275 P1010274
  • Hauptmann zmarł w tym domu w 1946 roku a więc w czasie, gdy rejon należał już do Polski, jednak zgodnie z ostatnią wolą został pochowany na odległej, niemieckiej wyspie bałtyckiej Hiddensee.
  • Wkrótce wyruszamy wzdłuż wybrzeża Bałtyku, tropami zachodnich Słowian, Wikingów i Niemców; zamierzamy dotrzeć na Hiddensee.