Bałkańska klimatologia

  • Coś pokręciło się z pogodą, bo na początku roku szkolnego w Polsce słoneczne upały, a nad Adriatykiem – burzowo i rześko. Pewnie wybrali by się południowcy do nas poplażować, gdyby nie obawa przed reakcją “PP i K” na widok ich ciemniejszej cery.
  • Byliśmy zadowoleni z braku ciągłej “lampy” podczas bałkańskiej włóczęgi, bo nie sprzyja ona zwiedzaniu. A zwiedzać jest co; kraje piękne, nie do końca odkryte i o przebogatej historii. Także – zamieszkałe przez ludzi sympatycznych, serdecznych i życzliwych (w każdym razie dla przybyszy spoza bliskiego sąsiedztwa)
  • Kliknij, żeby zerknąć na mapę

Macedonia

  •  Nazwa kraju, nawet dla osób mających inne zainteresowania niż historia czy geografia, jednoznacznie kojarzy się z Aleksandrem Wielkim (choćby dzięki produkcjom filmowo-serialowym). Jeden z najbardziej ekspansywnych zdobywców i zabijaków w historii ludzkości, pozostawił po sobie nostalgiczną aurę wielkości narodowej, lepiszcze dzisiejszej macedońskiej państwowości. Gigantyczny pomnik imperatora na centralnym placu Skopje dobrze się zresztą komponuje z akcentami współczesnościp1020107Skopsko to niezłe lokalne piwo…p1020104 … a Olek M. z tej perspektywy – też interesujący!
  • Pomniki w ogromnej liczbie – to najbardziej rzuca się w oczy w stolicy Macedonii, ale również w reszcie kraju. Pomniki konne, piesze, pojedyncze, zbiorowe. Supergwiazdą jest oczywiście Aleksander, na poczesnych miejscach lokują się Cyryl i Metody, natomiast wkrótce może ich wszystkich zdystansować Matka Teresa z Kalkuty. Była urodzoną w Skopje Albanką, zatem w obu sąsiadujących krajach lawinowo przybywa jej rzeźbiarskich przedstawień, umacniając mocarstwową pozycję (zwłaszcza Macedonii), w pomnikowym challenge’u.  Wygląda jednak, że Polska szybko pozbędzie się kompleksu zapóźnienia w tym względzie; przemysł pomnikowy to jeden z priorytetów władz wszystkich szczebli. Warto tylko pamiętać, że pomniki równie łatwo się stawia, jak też rozbiera, czego wielokrotnie doświadczały Bałkany i reszta świata.skopje-pomnikiskromna próbka ze Skopje… i pomnikarstwo “reportażowe”dscn0235

Trafiliśmy w Skopje na coś chyba bardzo nowego, bo nie opisanego w żadnym z naszych przewodników: Muzeum Holokaustu. Mieszcząca się w efektownym, centralnie zlokalizowanym budynku klarowna ekspozycja wzbudziła nasze zakłopotanie, bo nie mieliśmy pojęcia, że również tutaj sięgnęła hańba XX-go wieku.

  • Zamieszkujący przez stulecia tereny obecnej Hiszpanii i Portugalii Żydzi sefardyjscy, zostali zmuszeni w czasach panowania Królów katolickich (czyli na przełomie XV i XVI wieku, krótko przed wyprawą Magellana) do opuszczenia Półwyspu Iberyjskiego. Panująca już w tym czasie na terenie obecnej Macedonii i Albanii Turcja osmańska postanowiła osiedlić wygnańców na spustoszonych przez niedawne wojny, podbitych przez siebie terenach, zyskując tym samym rzesze wykwalifikowanych rzemieślników i wykształconych obywateli. Potwierdza to względną tolerancję religijną Osmanów, jak też ich pragmatyzm. Przed i w czasie II wojny światowej Bałkany zostały zajęte przez Włochów, Niemców i sprzymierzonych z nimi Bułgarów oraz Chorwatów. Macedonia znalazła się częściowo w strefie włoskiej, częściowo – bułgarskiej. Właśnie Bułgarzy odegrali ponurą rolę  – z zajętych przez siebie terenów (zwłaszcza wokół Bitoli) wyekspediowali przeszło 8 tysięcy Żydów do Treblinki. Niemcy z zajętej przez siebie Grecji – 10 razy więcej. 
  • p1020139
  • p1020140
  • W poprzednim rozdziale (“Bałkańska przymiarka”) wspomniałem m.in. o paśmie kilkusetletniej wędrówki Gotów, począwszy od terenów (tu nastąpią nazwy państw obecnie istniejących) Polski, poprzez Ukrainę, Mołdawię, Rumunię, Bułgarię, Grecję, Albanię, Macedonię, Chorwację, Słowenię, Włochy, Francję do Hiszpanii, gdzie założyli królestwo wizygockie. Prawie tysiąc lat później nastąpił exodus hiszpańskich Żydów w odwrotnym kierunku: z Hiszpanii i Portugalii do krajów bałkańskich należących wówczas do Turcji, by po kolejnej połowie tysiąclecia znaleźć tragiczny finał w Treblince. Znowu głęboko wyżłobione koleiny dziejów ludzkich peregrynacji.
  • Skopje nie dysponuje nadmiarem atrakcji turystycznych, jednak jest przyjemnym miastem z niewielką, ale uroczą starówką. szkic-skopjeSzkic starej łaźni tureckiej…i autorka szkicu na tle rzeczonego obiektu p1020115
  • Rozliczne knajpki proponują lokalne pyszności, będące konglomeratem smaków bałkańskich, tureckich, greckich, z włoskimi wpływami, czyli – ze światowej czołówki. Miejscowe wina i piwa dobrze podkreślają walory dań, ale uwaga: nie można liczyć na ich otrzymanie w lokalach należących do muzułmanów, których jest znaczna ilość! Zawsze jednak w pobliżu znajdzie się przybytek “prawosławny”, gdzie ten problem nie wystąpi.
  • Powyższe uwagi są aktualne także w odległym o 3 godziny jazdy autobusem, najbardziej znanym na turystycznej mapie Macedonii mieście Ochryd. Leżące nad wspaniałym, wielkim jeziorem górskim o tej samej nazwie, szczyci się pradawną bogatą historią, oraz wielkiej urody starówką, schodzącą ze wzgórz niemal do samej wody.
  • Kliknij, żeby zerknąć na mapę
  • dscn0386
  • dscn0395
  • p1020159
  • p1020156
  • Znaleźliśmy się w Ochrydzie trochę “na przyczepkę” do medycznej konferencji. W związku z tym w czasie wolnym od licznych imprez towarzyszących wydarzeniu, gdy nasi przyjaciele – lekarze szlifowali swoje naukowe wystąpienia, mogliśmy poświęcić się temu, co lubimy najbardziej: myszkowaniu  po nieznanych zakamarkach nieznanych krain.
  • Via Egnatia, rzymska droga, o której nieco szerzej wspomniałem w poprzednim wpisie (“Bałkańska przymiarka”), przebiegała wzdłuż północnego brzegu jeziora Ochryd, gdzie właśnie byliśmy. Mając kilka wolnych godzin ruszyliśmy samochodem na poszukiwanie jakichś pozostałości tego historycznego traktu; nie było to łatwe wobec braku jakiejkolwiek informacji w terenie. Sporo czasu upłynęło, zanim po wielu rozmowach z miejscowymi trafiliśmy na obrzeżu wioski Radożda na reperującego płot pana, który powiedział po prostu: to blisko, zaprowadzę was. Przejście kilkuset metrów po dobrze zachowanej brukowanej nawierzchni i uświadomienie sobie, kogo nosiły te kamienie przez dwadzieścia dwa wieki – to duże przeżycie, wzmocnione zaproszeniem nas przez miłego cicerone do altanki w jego górującym nad wsią ogródku i podjęciem pyszną rakiją, zagryzaną dojrzałymi figami prosto z drzewa. Tacy tam ludzie.
  • p1020243
  • p1020248
  • Ochryda (starożytne Lichnidos) była od najdawniejszych czasów ważnym punktem na szlakach komunikacyjnych, zaś po ugruntowaniu się chrześcijaństwa w cesarstwie rzymskim w IV-V w n.e. – stała się stolicą arcybiskupstwa i znaczącym ośrodkiem kulturalnym. Śladów chrześcijan z wczesnego okresu ich aktywności w tym rejonie szukaliśmy również trochę “po omacku”, znajdując m.in. wysoko zawieszoną skalną cerkiewkę:
  • p1020232
  • dscn0423
Z mieszkańcami Macedonii mieliśmy okazję pogawędzić kilkakrotnie; interesował nas ich punkt widzenia na świat i otaczające kraj sąsiedztwo. Z sąsiadami często miewa się na pieńku, oni zatem nie lubią: a) Greków – którzy z przyczyn historycznych odmawiają im prawa do nazywania swego państwa Macedonią, b) Bułgarów – bo wszyscy mówią że język macedoński jest podobny do bułgarskiego, a naprawdę jest odwrotnie, a poza tym byli okupantami, c) Albańczyków – bo stanowiąc mniejszość za bardzo się rozpychają, d) Serbów – bo narzucali swoją dominację w czasach Jugosławii, oraz mają roszczenia co do zwierzchnictwa swojej cerkwi nad macedońską. Nade wszystko jednak nie cierpią Amerykanów, obwiniając ich o całe zło współczesnego świata tak, że w tej materii trudno było o racjonalną wymianę argumentów.
  • Już w czwórkę (wraz z Doktorostwem J.) opuszczamy z żalem urokliwy kraj, jadąc szosą biegnącą niemal śladem naszej ulubionej Via Egnatia i po krótkiej odprawie granicznej przed nami:

Albania

  • Bazując na relacjach sprzed kilku lat mieliśmy pewne obawy co do sprawności przemieszczania się w Albanii, bo drogi opisywano jako nadzwyczaj marne. Tymczasem właściwie całą zaplanowaną trasę przebyliśmy po niedawno ułożonych asfaltach (no, były odcinki, gdzie prace trwały, ale generalnie nie można narzekać). W dodatku szosy poprowadzone są poprzez przepiękne, malownicze góry – inaczej się nie da, bo góry są tam wszędzie. Tiranę (stolicę Albanii) mijamy bez zatrzymania, docierając bezpośrednio do dawnej stolicy państwa:
  • Kruje, gdzie spotkawszy się z Mecenasostwem K. spędzimy dwa dni, mieszkając w odlotowym, prowadzonym przez całą rodzinę domu gościnnym, zbudowanym wprost na ruinach zamku Skanderberga
  • Kliknij, żeby zerknąć na mapę
  • p1020275
  • dscn0466
  • dscn0471 nie sposób się napatrzeć, prawda?
  • p1020305
  • p1020265
  • img_20160922_0001 złoto – czerwony poblask nad flagą wieńczącą zamkowe muzeum Skanderberga, to odbicie zachodzącego słońca w wodach odległego o 40 km Adriatyku!
  • p1020300
  • Skanderberg (Jerzy Kastriota) to postać równie ważna dla tożsamości Albańczyków i ich państwa, jak w przypadku Macedończyków – Aleksander Wielki (chociaż dzieliło ich przeszło siedemnaście stuleci). Żył i działał w czasie, kiedy jego kraj znalazł się pod panowaniem Turcji; jako potomek wielkiej arystokratycznej rodziny albańskiej został przez najeźdźców poddany indoktrynacji i długoletniemu szkoleniu, zaś wykazawszy wyjątkowe zdolności wojskowe – uczyniony z czasem jednym z najważniejszych dowódców tureckiej armii (przydomek brzmiący w wersji albańskiej Skanderberg został mu zresztą nadany przez Turków, a oznacza z turecka mniej więcej Wodza Aleksandra, dla podkreślenia talentów dowódczych Kastrioty). Nie zapominając wszakże kim się urodził, wykorzystał słabszy moment imperium osmańskiego po przegranej bitwie pod Niszem w 1443 roku i powrócił do Albanii, wzniecając antytureckie powstanie. Oblegany wielokrotnie przez Turków rodzinny zamek wodza w Kruja (w którego ruinach mieszkaliśmy) bronił się przez kilkadziesiąt lat, zaś ruch powstańczy Albańczyków został stłumiony dopiero pod koniec XV wieku, wiele lat po śmierci Skanderberga. Bohater figuruje oczywiście na licznych pomnikach, zaś jego imię nosi sztandarowy wyrób eksportowy Albanii – bardzo zacna brandy.skanderberg

 

  • Większość odwiedzonych przez nas miejscowości należy opatrywać przymiotnikami “prastare”, “historyczne”, “malownicze”, najczęściej też – “urocze”. Także, z reguły – wielokrotnie pustoszone bądź to przez najazdy, bądź przez trzęsienia ziemi.
  • Kruje nie jest wyjątkiem, zaś obok wspomnianych związków ze Skanderbergiem może też zainteresować obiektem niezwykłym: kilkusetletnim klasztorkiem derwiszów (mnichów) bektaszyckich – ciągle istniejącego w niewielkiej skali odłamu religijnego, łączącego cechy islamu i chrześcijaństwa. Albania stała się centrum ruchu Bektaszytów, gdy przed blisko stu laty Kemal Pasza obwołał  Turcję państwem świeckim.
  • dscn0456
  • Klasztor Bektaszytów w Kruje i groby derwiszów
  • p1020291
  • Durres (greckie Epidamnos, potem rzymskie Dyrrachium) jest drugim co do wielkości albańskim miastem i ośrodkiem przemysłowym, oraz od zawsze – najważniejszym w tym rejonie Adriatyku portem. Tu znajdował się początek (lub koniec, zależnie z której strony patrzeć) Via Egnatia, której przedłużeniem w stronę Italii był szlak morski do Brindisi, zaś drugim początkiem (lub końcem) – odległy o ponad 1000 km Konstantynopol/Bizancjum/Stambuł. Nic dziwnego zatem, że panowanie nad miastem było w jego liczących prawie trzy tysiące lat dziejach niezwykle pożądane, powodując pulsowanie koniunktury w rytm przypływów i odpływów najeźdźców, jak też klęsk żywiołowych. W środku miasta odkrywane są pozostałości starożytnych – zwłaszcza greckich – budowli, z którymi nie raz jeszcze spotkamy się jadąc wzdłuż wybrzeża na południe.
  • p1020326
  • Albańskie grzybki, dostępne w formie plastikowych miniaturek na straganach z pamiątkami, mają swój złowrogi pierwowzór, widoczny w niezliczonych miejscach podczas przemierzania kraju. To różnej wielkości bunkry, których Enver Hodża, panujący od lat czterdziestych do osiemdziesiątych XX wieku komunistyczny dyktator, kazał ponoć zbudować w 3-milionowym kraju ponad 700 tysięcy! Paranoja autarkicznego samodzierżcy o uroku dorównującym władcom północnej Korei sprawiła, że Albańczycy doświadczyli pod jego rządami bodaj największej spośród narodów europejskich opresji po II wojnie światowej. Tym bardziej godny szacunku jest sposób w jaki, wykorzystując swoją żywotność i wszelkie sprzyjające okoliczności, starają się odrabiać straty. Chociażby przeznaczając rozebrane bunkry na umocnienia brzegowe. albanskie-grzybki
  • Mimo iż  wskutek kilkuwiekowej przynależności do imperium osmańskiego w większości muzułmańska, ludność Albanii to jednak ciągle w 1/3 chrześcijanie, głównie prawosławni, ale także katolicy. Ziemie te przemierzał wszakże św. Paweł, więc głoszenie ewangelii odbywało się niemal “na gorąco” i było jednym z najwcześniejszych w cesarstwie rzymskim, które w owym czasie władało Ilirią (Albańczycy uważają się za spadkobierców tego starożytnego państwa). Nic dziwnego, że w kraju powstały rozliczne świątynie; najwspanialsze były te z okresu bizantyjskiego, z przełomu tysiącleci. Komunistyczny reżim po II wojnie światowej zakazał wszelkich praktyk religijnych, a większość obiektów sakralnych (tak cerkwi, jak i meczetów) – przeznaczono na cele świeckie. Jednym z nielicznych, który uniknął tego losu był monastyr w Ardenicy.
  • Kliknij, żeby zerknąć na mapę
  • p1020340
  • p1020337
  • p1020334
  • Najczęściej jednak napotykane przez nas świątynie wyglądały tak, jak te w opustoszałej prawie całkowicie starej części miasteczka Himare (które pozostawiwszy tę starówkę na wzgórzach samą sobie, staje się modnym nadmorskim “kurortem”)
  • p1020481
  • p1020478
  • p1020488
  • p1020469
  • Dwa dni spędziliśmy w miasteczku Orikum, w położonym przy pustej plaży, prowadzonym przez rybacką rodzinę hoteliku. Tam sprawdziliśmy, jak naprawdę powinny smakować świeżo złowione ryby i owoce morza, przyrządzone przez fachowców! Nawet kiepska chwilami pogoda nie zaciemniła uroku tego miejsca i bliskiej okolicy.
  • p1020419
  • p1020418
  • Niecałe dwa kilometry dalej jest baza marynarki wojennej, na której terenie znajduje się jedno z najciekawszych stanowisk archeologicznych w Albanii: pozostałości greckiego miasta z VII wieku pne. Odkryte w latach pięćdziesiątych XX wieku przez stacjonujących tu wówczas Rosjan, obecnie są przedmiotem naukowej eksploracji przez szwajcarsko – albańską ekipę archeologów, z których jeden oprowadził nas po wykopaliskach.
  • p1020412
  • p1020355
  • p1020348
  • Omijając bazę morską pojechaliśmy kiepską szutrową drogą wzdłuż półwyspu Karaburun, na wysokości którego Adriatyk przechodzi w Morze Jońskie (lub odwrotnie). Górzysty półwysep jest parkiem narodowym; biegnąca nad morzem droga jest jedyną możliwością przemierzenia jego fragmentu na kołach. Tablica informacyjna przy wjeździe pokazywała jakiś camping, ale wobec końca sezonu i kiepskiej pogody nie liczyliśmy, że będzie czynny. Tymczasem po pokonaniu 6-7 kilometrów wybojów ujrzeliśmy samochód, do którego ładowano skrzynki wszelakich napoi – camping szykowano do zimy. Bar jednak jeszcze był otwarty, więc jako ostatni w tym sezonie goście zostaliśmy uraczeni pyszną sałatą i napitkami, jak też zażyliśmy kąpieli na kompletnie pustej plaży.
  • dscn0509 Mar-Woj … i pływające farmy rybne i małżowe.
  • p1020364
  • dscn0488
  • p1020392
  • p1020371
  • p1020377
  • U nasady półwyspu Karaburun szosa, którą ruszyliśmy dalej na południe, wspina się na przełęcz Llogara, oferując fantastyczne panoramy. Nie zabraknie ich na całej trasie.
  • Kliknij, żeby zerknąć na mapę
  • p1020422
  • p1020429
  • dscn0524
  • dscn0529
  • p1020452
  • p1020453 Do tej odludnej plaży trzeba iść piechotą od szosy przeszło pół godziny, ale nagrodą jest krystaliczna woda i wspaniała kawa po turecku
  • dscn0555
  • p1020480
  • p1020487
  • dscn0591
  • Na samym południu kraju, gdzie kończy się przepiękna nadmorska szosa, znajdujemy największą bodaj perłę wśród albańskiego bogactwa kulturowego: dobrze zachowane pozostałości greckiego miasta Bouthroton (Butrint po albańsku). Tu również okazuje się, że miejsca tego rodzaju mogą być przez jednych zwiedzających traktowane z należnym nabożeństwem, podczas gdy inni rzucają w ich stronę zwięzłe uwagi typu “znowu te gruzy!”. Całe szczęście, że ludzkość nie jest jednomyślna…
  • p1020524
  • p1020526
  • p1020527 …teatr jednego widza:
  • p1020522
  • Butrint leży nieopodal Sarandy, gdzie zatrzymaliśmy się na dwa dni, aby podsumować albańską przejażdżkę. Największe na południu kraju miasto traci niestety bardzo wskutek wyjątkowo chaotycznej, niekontrolowanej i intensywnej zabudowy, mającej z niego uczynić klejnot albańskiej riwiery. Wygląda to raczej słabo, aczkolwiek nasz hotelik z małą prywatną plażą był całkiem sympatyczny. Zakończyliśmy w nim wspólny rajd albański; Doktorostwo i Mecenasostwo wrócili na lotnisko w Tiranie, a my popłynęliśmy promem na pobliską grecką wyspę Korfu.
  • dscn0621
  • dscn0624
  • p1020542
  • p1020543
  • dscn0647
  • p1020549

Goci – uważnym  i cierpliwym Czytelnikom, którzy dobrnęli do tego miejsca mojej relacji, a wcześniej zechcieli poczytać wpis “Bałkańska przymiarka”, winien jestem refleksję na temat naszych pomorskich ziomali (aczkolwiek oryginalnie skandynawskiej proweniencji), mianowicie Gotów, a właściwie – Wizygotów. Lud ten przemierzył w IV wieku n.e. rejony przez nas odwiedzone, ale jedynym, co po sobie pozostawił, były zniszczenia. Żadnych śladów twórczego wkładu cywilizacyjnego – śpieszyli się w kierunku Rzymu, aby go złupić! Cóż, destrukcja też jest częścią ludzkiej aktywności, zaś uświadomienie sobie jak biegły szlaki wędrówek – moją namiętnością.

 

Grecja – wyspa Korfu

  • Korfu nazywa się po grecku Kerkyra. To nazwa, którą nosi zarówno wyspa, jak i jej stolica, miasto wielkości Starogardu Gdańskiego. Umówmy się, że pisząc w tej relacji o wyspie będę ją nazywał Korfu, zaś miasto – Kerkyra.
  • Kliknij, żeby zerknąć na mapę
  • Rejs promem z albańskiej Sarandy trwa mniej niż godzinę, zaś motywem do udania się tam było korzystne połączenie lotnicze do domu. Był to kolejny w naszych włóczęgach po świecie przypadek, gdy pobrzmiewająca w reklamach biur podróży nazwa odstręczała od odwiedzin jakiegoś miejsca. I kolejny raz okazało się, że niesłusznie! Po prostu – klienci wczasów all inclusive poszukują takich samych walorów klimatycznych, które od zawsze skłaniały ludzi do stałego osiedlania się, więc także – do formowania kultury. Ciepełko, dobre warunki do wegetacji roślinnej i chowu zwierząt – to ludzie lubili i lubią, zaś o dostęp do tego też od zawsze między sobą rywalizowali i walczyli. Zaś jeśli nie lubią wielkich hotelowisk, to mogą je łatwo ominąć ciesząc się tym, co oferuje lokalna przyroda i pozostałości dawnych cywilizacji.
  • Prawdziwej Grecji prawie nie znamy; zdarzyło nam się odwiedzić ją na krótko, przed bardzo wielu laty. Tym razem nie pogłębimy zbytnio naszej wiedzy, bo Kerkyra ( do której postanowiliśmy ograniczyć nasz dwudniowy pobyt na Korfu) bardziej przywodzi na myśl Italię, zwłaszcza jej północno – zachodnią część. Nie ma w tym przypadku, bo wyspą przez cztery stulecia, niemal do końca osiemnastego wieku, władała Wenecja.
  • dscn0709 Z okna naszego pokoju w uroczym hoteliku leżącym w samym centrum Kerkyry, widoczne były dwie potężne twierdze broniące miasta
  • p1020577
  • img_20161003_0002
  • p1020582
  • img_20161003_0001
  • dscn0716

Położenie Korfu czyni z niej “zamek”, kontrolujący dostęp z Morza Śródziemnego, poprzez Jońskie, na Adriatyk – wewnętrzne morze cesarstwa rzymskiego (III w. p.n.e. – IV w. n.e. ) i w znacznej mierze – bizantyjskiego IV w. n.e. – XI w. n.e.), oraz republiki weneckiej (XIV – XVIII w. n.e.). Wcześniej wyspa była przedmiotem kolonizacji greckiej (VIII-III w. p.n.e., z epizodem iliryjskim), stanowiąc pomost do opanowywania południa Półwyspu Apenińskiego (zanim Rzym nie urósł w siłę i sytuacja się odwróciła). Przed przybyciem Greków z Koryntu żyły tu najpewniej ludy z kręgu kultury mykeńskiej. W wiekach XII – XIV n.e. (okres wypraw krzyżowych) Korfu znajdowało się w różnych konfiguracjach zależności, będących wypadkową bieżącego układu sił w regionie, natomiast w wieku XIX zaliczyło krótką zależność od Francji, Turcji, nieco dłuższą od Anglii, by w roku 1864 wejść w skład nowożytnej, niepodległej od 1830 roku Grecji.

Okres panowania weneckiego pozostawił zdecydowane piętno na obecnym wizerunku wyspy. Z tego okresu pochodzą dwie twierdze (n.b. są zdania, że gdańskie Wisłoujście było częściowo wzorowane na “starej twierdzy” w Kerkyrze), dzięki którym udało się odeprzeć kilka wielkich ataków floty i wojsk tureckich. Największe z oblężeń zostało odparte w 1716 roku pod dowództwem wybitnego pruskiego generała w służbie weneckiej, Johanna von Schulenburga; tę skuteczną obronę Korfu uznano (obok wcześniejszej o przeszło 30 lat bitwy pod Wiedniem) za jeden z najważniejszych epizodów w kilkuwiekowych zmaganiach z nacierającą na Europe Turcją. Dla uczczenia zwycięstwa powstało w Wenecji Oratorium “Juditha Triumphans” Antonio Vivaldiego którego fragmenty można usłyszeć po kliknięciu na link.

  • W okresie brytyjskiego zwierzchnictwa nad Korfu (połowa XIX wieku) powstały tam liczne rezydencje arystokratycznych rodów angielskich. W jednej z nich, zbudowanej dla brytyjskiego lorda – komisarza, a później przekazanej greckiej rodzinie królewskiej, urodził się w roku 1921 książę Edynburga Filip, małżonek królowej Elżbiety II (jak wiadomo, wszystkie panujące rody europejskie są ze sobą powiązane w mniej lub więcej kazirodczych układach: książę Filip akurat wywodził się z domu szlezwicko – holsztyńskiego, zostawszy członkiem greckiej oraz duńskiej rodzin królewskich. Nie próbuję nawet się w tym połapać).
  • Rezydencja o wdzięcznej nazwie Mon Repos mieści się w wielkim, starym parku (angielskim oczywiście) na terenie, gdzie starożytni Grecy mieli świątynie Hery oraz Apolla, z których na miejscu pozostało bardzo niewiele. Za to zbiory British Museum obfitują w artefakty z tych rejonów. W pobliżu także ciekawe, nieźle zachowane świątynie chrześcijańskie
  • p1020626
  • dscn0694
  • p1020634
  • p1020631
  • p1020622
  • p1020616

I na koniec tej pewnie męczącej nieco (dla Czytelnika) relacji – kilka migawek z Kerkyry, dokumentujących jej włoski charakter wraz z zapewnieniem, że kulinaria tamtejsze są nadzwyczajnym konglomeratem smaków apenińsko – peloponeskich, czego zdjęcia nie pokażą, a co zaświadczam z pełną odpowiedzialnością. No i odlot.

 

p1020660

 

dscn0704

p1020687